Legenda związana z Czarną Damą zrodziła się podczas pierwszej wojny światowej. Wtedy to wojska niemieckie po zwycięstwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem otrzymały rozkaz ścigania rozbitego przeciwnika oraz zdobycia Twierdzy Osowiec. By tego dokonać imały się różnych sposobów. Z początku, lekceważąc jej zdolności obronne ośmielili się forsować z marszu. Następnie użyli do niszczenia umocnień ogromnej ilości dział, wyłącznie z tak zwanymi "Grubymi Bertami". Jednak bez sukcesu.
I właśnie za tą przyczyną szóstego sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. A trzeba wiedzieć, że w tym okresie maski przeciwgazowe były bardzo prymitywne, nieskuteczne. przykładowo, żołnierze rosyjscy posiadali na swoim wyposażeniu tylko specjalne paski muślinowe, wypełnione watą. Użycie ich w trakcie walki było bardzo trudne, ponieważ należało je przetrzymać ręką, w celu uzyskania mocniejszego przylegania do ust i nosa.
Z chwila, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlanymi wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami.
W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu przeszło tysiąc żołnierzy rosyjskich. Gazy te o strasznej sile niszczenia spaliły również napotkaną po drodze roślinność. Na szczęście dla obrońców, z czasem trująca mgła zaczęła wytracać swój impet, przechodząc nad bagnami, rzeką i kanałami odwadniającymi. Mimo to i tak zginęłoby Rosjan o wiele więcej, gdyby nie zdecydowali się samowolnie uciec z pola walki. Oczywiście takie zachowanie nie służyło skutecznemu odparciu niemieckiego ataku. Dlatego tez nastąpiła zdecydowana reakcja dowódców, którzy szybko uporządkowali szyki obronne i zmusili żołnierzy do ponownego zajęcia stanowisk w okopach.
Zapewne współcześni historycy niechlubne zachowanie rosyjskich żołnierzy wytłumaczą demoralizacją wywołaną śmiertelnym działaniem gazu. Będzie to jednak tylko połowiczna prawda, gdyż faktycznie panika wybuchła z innego powodu. Stało się tak za sprawą czarnej zjawy, która krążyła w oparach gazu.
Tym widziadłem okazała się Czarna Dama.
To właśnie ona wybierała ofiary, a na następnie pozbawiała życia, dusząc za gardło. Stąd nie ma co się dziwić, że w relacjach z pola walki pojawiły się opisy trupów z szeroko rozwartymi oczami, wyrażającymi paniczny przestracha. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas doraźnego sądu polowego. Przesłuchiwani, właśnie tym tłumaczyli swoją dezercję z pola walki. Jeden z nich opisał owe tajemnicze widmo. Jego zdaniem było to monstrum przypominające wyglądem kobietę, o szerokości kilku metrów i długości około stu, które miało na sobie jakby czarną pelerynę. Oczywiście nikt z przełożonych nie dał temu wiary.
Zjawa ta objawiała się ponownie po siedemnastu dniach, pomagając wojskom niemieckim w ostatecznym wejściu do twierdzy.
Prawdopodobnie za sprawą Czarnej Damy, jeszcze dwukrotnie podczas drugiej wojny światowej pojawiły się w Twierdzy Osowiec niemieckie mundury, niosąc za każdym razem pożogę i śmierć.
Z czasem wszyscy zapomnieli o owej tajemniczej postaci. Dopiero w 1992 roku podczas realizowania reportażu przypomniano o tej legendzie. Powodem tego było zdjęcie wykonane przy śluzie, tuż obok schronu, zwanego przez znawców tematu - blokhauzem. Na nim według zamierzenia fotoreportera miała znajdować się dziennikarka, gdzieś w tle miał widnieć ów historyczny obiekt wojskowy. Stało się jednak inaczej, gdyż po wywołaniu zdjęcia okazało się, że jest na nim jeszcze ktoś inny. Tym kimś była Czarna Dama.
To odkrycie wyjaśnia wiele powojennych zagadek. Zapewne to z inspiracji Czarnej Damy w tajemniczy sposób zniknęła świątynia i setki innych carskich budowli. W niej także należy upatrywać sprawczynię nieszczęśliwych zdarzeń, które przytrafiły się osobom usiłującym spenetrować podziemne lochy Twierdzy Osowiec.
amą zrodziła się podczas pierwszej wojny światowej. Wtedy to wojska niemieckie po zwycięstwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem otrzymały rozkaz ścigania rozbitego przeciwnika oraz zdobycia Twierdzy Osowiec. By tego dokonać imały się różnych sposobów. Z początku, lekceważąc jej zdolności obronne ośmielili się forsować z marszu. Następnie użyli do niszczenia umocnień ogromnej ilości dział, wyłącznie z tak zwanymi "Grubymi Bertami". Jednak bez sukcesu.I właśnie za tą przyczyną szóstego sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. A trzeba wiedzieć, że w tym okresie maski przeciwgazowe były bardzo prymitywne, nieskuteczne. przykładowo, żołnierze rosyjscy posiadali na swoim wyposażeniu tylko specjalne paski muślinowe, wypełnione watą. Użycie ich w trakcie walki było bardzo trudne, ponieważ należało je przetrzymać ręką, w celu uzyskania mocniejszego przylegania do ust i nosa.
Z chwila, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlanymi wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami.
W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu przeszło tysiąc żołnierzy rosyjskich. Gazy te o strasznej sile niszczenia spaliły również napotkaną po drodze roślinność. Na szczęście dla obrońców, z czasem trująca mgła zaczęła wytracać swój impet, przechodząc nad bagnami, rzeką i kanałami odwadniającymi. Mimo to i tak zginęłoby Rosjan o wiele więcej, gdyby nie zdecydowali się samowolnie uciec z pola walki. Oczywiście takie zachowanie nie służyło skutecznemu odparciu niemieckiego ataku. Dlatego tez nastąpiła zdecydowana reakcja dowódców, którzy szybko uporządkowali szyki obronne i zmusili żołnierzy do ponownego zajęcia stanowisk w okopach.
Zapewne współcześni historycy niechlubne zachowanie rosyjskich żołnierzy wytłumaczą demoralizacją wywołaną śmiertelnym działaniem gazu. Będzie to jednak tylko połowiczna prawda, gdyż faktycznie panika wybuchła z innego powodu. Stało się tak za sprawą czarnej zjawy, która krążyła w oparach gazu.
Tym widziadłem okazała się Czarna Dama.
To właśnie ona wybierała ofiary, a na następnie pozbawiała życia, dusząc za gardło. Stąd nie ma co się dziwić, że w relacjach z pola walki pojawiły się opisy trupów z szeroko rozwartymi oczami, wyrażającymi paniczny przestracha. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas doraźnego sądu polowego. Przesłuchiwani, właśnie tym tłumaczyli swoją dezercję z pola walki. Jeden z nich opisał owe tajemnicze widmo. Jego zdaniem było to monstrum przypominające wyglądem kobietę, o szerokości kilku metrów i długości około stu, które miało na sobie jakby czarną pelerynę. Oczywiście nikt z przełożonych nie dał temu wiary.
Zjawa ta objawiała się ponownie po siedemnastu dniach, pomagając wojskom niemieckim w ostatecznym wejściu do twierdzy.
Prawdopodobnie za sprawą Czarnej Damy, jeszcze dwukrotnie podczas drugiej wojny światowej pojawiły się w Twierdzy Osowiec niemieckie mundury, niosąc za każdym razem pożogę i śmierć.
Z czasem wszyscy zapomnieli o owej tajemniczej postaci. Dopiero w 1992 roku podczas realizowania reportażu przypomniano o tej legendzie. Powodem tego było zdjęcie wykonane przy śluzie, tuż obok schronu, zwanego przez znawców tematu - blokhauzem. Na nim według zamierzenia fotoreportera miała znajdować się dziennikarka, gdzieś w tle miał widnieć ów historyczny obiekt wojskowy. Stało się jednak inaczej, gdyż po wywołaniu zdjęcia okazało się, że jest na nim jeszcze ktoś inny. Tym kimś była Czarna Dama.
To odkrycie wyjaśnia wiele powojennych zagadek. Zapewne to z inspiracji Czarnej Damy w tajemniczy sposób zniknęła świątynia i setki innych carskich budowli. W niej także należy upatrywać sprawczynię nieszczęśliwych zdarzeń, które przytrafiły się osobom usiłującym spenetrować podziemne lochy Twierdzy Osowiec.
I właśnie za tą przyczyną szóstego sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. A trzeba wiedzieć, że w tym okresie maski przeciwgazowe były bardzo prymitywne, nieskuteczne. przykładowo, żołnierze rosyjscy posiadali na swoim wyposażeniu tylko specjalne paski muślinowe, wypełnione watą. Użycie ich w trakcie walki było bardzo trudne, ponieważ należało je przetrzymać ręką, w celu uzyskania mocniejszego przylegania do ust i nosa.
Z chwila, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlanymi wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami.
W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu przeszło tysiąc żołnierzy rosyjskich. Gazy te o strasznej sile niszczenia spaliły również napotkaną po drodze roślinność. Na szczęście dla obrońców, z czasem trująca mgła zaczęła wytracać swój impet, przechodząc nad bagnami, rzeką i kanałami odwadniającymi. Mimo to i tak zginęłoby Rosjan o wiele więcej, gdyby nie zdecydowali się samowolnie uciec z pola walki. Oczywiście takie zachowanie nie służyło skutecznemu odparciu niemieckiego ataku. Dlatego tez nastąpiła zdecydowana reakcja dowódców, którzy szybko uporządkowali szyki obronne i zmusili żołnierzy do ponownego zajęcia stanowisk w okopach.
Zapewne współcześni historycy niechlubne zachowanie rosyjskich żołnierzy wytłumaczą demoralizacją wywołaną śmiertelnym działaniem gazu. Będzie to jednak tylko połowiczna prawda, gdyż faktycznie panika wybuchła z innego powodu. Stało się tak za sprawą czarnej zjawy, która krążyła w oparach gazu.
Tym widziadłem okazała się Czarna Dama.
To właśnie ona wybierała ofiary, a na następnie pozbawiała życia, dusząc za gardło. Stąd nie ma co się dziwić, że w relacjach z pola walki pojawiły się opisy trupów z szeroko rozwartymi oczami, wyrażającymi paniczny przestracha. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas doraźnego sądu polowego. Przesłuchiwani, właśnie tym tłumaczyli swoją dezercję z pola walki. Jeden z nich opisał owe tajemnicze widmo. Jego zdaniem było to monstrum przypominające wyglądem kobietę, o szerokości kilku metrów i długości około stu, które miało na sobie jakby czarną pelerynę. Oczywiście nikt z przełożonych nie dał temu wiary.
Zjawa ta objawiała się ponownie po siedemnastu dniach, pomagając wojskom niemieckim w ostatecznym wejściu do twierdzy.
Prawdopodobnie za sprawą Czarnej Damy, jeszcze dwukrotnie podczas drugiej wojny światowej pojawiły się w Twierdzy Osowiec niemieckie mundury, niosąc za każdym razem pożogę i śmierć.
Z czasem wszyscy zapomnieli o owej tajemniczej postaci. Dopiero w 1992 roku podczas realizowania reportażu przypomniano o tej legendzie. Powodem tego było zdjęcie wykonane przy śluzie, tuż obok schronu, zwanego przez znawców tematu - blokhauzem. Na nim według zamierzenia fotoreportera miała znajdować się dziennikarka, gdzieś w tle miał widnieć ów historyczny obiekt wojskowy. Stało się jednak inaczej, gdyż po wywołaniu zdjęcia okazało się, że jest na nim jeszcze ktoś inny. Tym kimś była Czarna Dama.
To odkrycie wyjaśnia wiele powojennych zagadek. Zapewne to z inspiracji Czarnej Damy w tajemniczy sposób zniknęła świątynia i setki innych carskich budowli. W niej także należy upatrywać sprawczynię nieszczęśliwych zdarzeń, które przytrafiły się osobom usiłującym spenetrować podziemne lochy Twierdzy Osowiec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz