piątek, 20 kwietnia 2012
Polecam horrory : )
Nie chciałabym się za bardzo rozpisywać . Więc powiem , że to Hiszpański film . Bardzo ciekawy , opowiada on o matce która za wszelką cenę chcę dojść do swojego syna , można tak powiedzieć . Film świetny , trzyma w napięciu :)
niedziela, 15 kwietnia 2012
Historia z młynu . Od Hanny .
Cześć . Trudno było mi ujawnić tę historię . Ale w końcu się zdecydowałam . Nadszedł ten cudowny dzień , mój chłopak mi się oświadczył . Miałam wtedy 20 lat , i znaleźliśmy z Markiem świetną ofertę domu . Nie zastanawialiśmy się nad tym długo , więc kupiliśmy go . Mieliśmy oszczędności , ten dom był na wsi . Ta wieś była jakaś dziwna , sąsiedzi unikalni nas jak ognia , ale się tym specjalnie nie przejęliśmy . Pierwsza noc w domu była normalna , natomiast druga noc była koszmarna . Słyszałam jakieś jęki , i szepty , błagania wszystko było po Niemiecku . Niestety w szkole olewałam Niemiecki , więc nie rozumiałam co te jęki oznaczają . Opowiedziałam o wszystkim Markowi , on powiedział , że nic nie słyszał i , że pewnie mi się to śniło . Pomyślałam , że faktycznie mi się to przyśniło . Lecz kolejnej nocy było tak samo . Postanowiłam poszukać odpowiedzi na to wszystko wśród sąsiadów . Wiem , że nas unikali , ale musiałam im się na narzucić . Poszłam do sąsiada który mieszkał prawie obok nas , był to mężczyzna , miał lat. ok 90 . Opowiedziałam mu o tych przeraźliwych jękach , on opowiedział mi szokującą historię . 50 lat temu , w naszym domu mieszkała kobieta z mężem i ojcem . Mężczyźni zaczęli się kłócić , a czasem nawet dochodziło do bójek , kobieta była przerażona tym faktem . Ojciec nalegał aby rozwiodła się ze swoim wybrankiem . Kobieta już nie wytrzymała tego wszystkiego psychicznie i rzuciła się w młyn , który ją rozgniótł . Jej mąż , był przerażony tym faktem i zrobił to samo . Ojciec nie chciał być wytykany przez sąsiadów więc wyjechał ze wsi . Oni wszyscy byli Niemcami . Przeraziła mnie ta historia , opowiedziałam o tym Marku . Na początku się wahał , ale ja powiedziałam , że sam będzie musiał zostać w domu bo ja wyjeżdżam . Zgodził się , przeprowadziliśmy się do miasta , obecnie mieszkamy w przytulnym mieszkanku w którym nie straszy :)
niedziela, 8 kwietnia 2012
Czarna dama .
Legenda związana z Czarną Damą zrodziła się podczas pierwszej wojny światowej. Wtedy to wojska niemieckie po zwycięstwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem otrzymały rozkaz ścigania rozbitego przeciwnika oraz zdobycia Twierdzy Osowiec. By tego dokonać imały się różnych sposobów. Z początku, lekceważąc jej zdolności obronne ośmielili się forsować z marszu. Następnie użyli do niszczenia umocnień ogromnej ilości dział, wyłącznie z tak zwanymi "Grubymi Bertami". Jednak bez sukcesu.
I właśnie za tą przyczyną szóstego sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. A trzeba wiedzieć, że w tym okresie maski przeciwgazowe były bardzo prymitywne, nieskuteczne. przykładowo, żołnierze rosyjscy posiadali na swoim wyposażeniu tylko specjalne paski muślinowe, wypełnione watą. Użycie ich w trakcie walki było bardzo trudne, ponieważ należało je przetrzymać ręką, w celu uzyskania mocniejszego przylegania do ust i nosa.
Z chwila, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlanymi wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami.
W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu przeszło tysiąc żołnierzy rosyjskich. Gazy te o strasznej sile niszczenia spaliły również napotkaną po drodze roślinność. Na szczęście dla obrońców, z czasem trująca mgła zaczęła wytracać swój impet, przechodząc nad bagnami, rzeką i kanałami odwadniającymi. Mimo to i tak zginęłoby Rosjan o wiele więcej, gdyby nie zdecydowali się samowolnie uciec z pola walki. Oczywiście takie zachowanie nie służyło skutecznemu odparciu niemieckiego ataku. Dlatego tez nastąpiła zdecydowana reakcja dowódców, którzy szybko uporządkowali szyki obronne i zmusili żołnierzy do ponownego zajęcia stanowisk w okopach.
Zapewne współcześni historycy niechlubne zachowanie rosyjskich żołnierzy wytłumaczą demoralizacją wywołaną śmiertelnym działaniem gazu. Będzie to jednak tylko połowiczna prawda, gdyż faktycznie panika wybuchła z innego powodu. Stało się tak za sprawą czarnej zjawy, która krążyła w oparach gazu.
Tym widziadłem okazała się Czarna Dama.
To właśnie ona wybierała ofiary, a na następnie pozbawiała życia, dusząc za gardło. Stąd nie ma co się dziwić, że w relacjach z pola walki pojawiły się opisy trupów z szeroko rozwartymi oczami, wyrażającymi paniczny przestracha. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas doraźnego sądu polowego. Przesłuchiwani, właśnie tym tłumaczyli swoją dezercję z pola walki. Jeden z nich opisał owe tajemnicze widmo. Jego zdaniem było to monstrum przypominające wyglądem kobietę, o szerokości kilku metrów i długości około stu, które miało na sobie jakby czarną pelerynę. Oczywiście nikt z przełożonych nie dał temu wiary.
Zjawa ta objawiała się ponownie po siedemnastu dniach, pomagając wojskom niemieckim w ostatecznym wejściu do twierdzy.
Prawdopodobnie za sprawą Czarnej Damy, jeszcze dwukrotnie podczas drugiej wojny światowej pojawiły się w Twierdzy Osowiec niemieckie mundury, niosąc za każdym razem pożogę i śmierć.
Z czasem wszyscy zapomnieli o owej tajemniczej postaci. Dopiero w 1992 roku podczas realizowania reportażu przypomniano o tej legendzie. Powodem tego było zdjęcie wykonane przy śluzie, tuż obok schronu, zwanego przez znawców tematu - blokhauzem. Na nim według zamierzenia fotoreportera miała znajdować się dziennikarka, gdzieś w tle miał widnieć ów historyczny obiekt wojskowy. Stało się jednak inaczej, gdyż po wywołaniu zdjęcia okazało się, że jest na nim jeszcze ktoś inny. Tym kimś była Czarna Dama.
To odkrycie wyjaśnia wiele powojennych zagadek. Zapewne to z inspiracji Czarnej Damy w tajemniczy sposób zniknęła świątynia i setki innych carskich budowli. W niej także należy upatrywać sprawczynię nieszczęśliwych zdarzeń, które przytrafiły się osobom usiłującym spenetrować podziemne lochy Twierdzy Osowiec.
amą zrodziła się podczas pierwszej wojny światowej. Wtedy to wojska niemieckie po zwycięstwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem otrzymały rozkaz ścigania rozbitego przeciwnika oraz zdobycia Twierdzy Osowiec. By tego dokonać imały się różnych sposobów. Z początku, lekceważąc jej zdolności obronne ośmielili się forsować z marszu. Następnie użyli do niszczenia umocnień ogromnej ilości dział, wyłącznie z tak zwanymi "Grubymi Bertami". Jednak bez sukcesu.I właśnie za tą przyczyną szóstego sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. A trzeba wiedzieć, że w tym okresie maski przeciwgazowe były bardzo prymitywne, nieskuteczne. przykładowo, żołnierze rosyjscy posiadali na swoim wyposażeniu tylko specjalne paski muślinowe, wypełnione watą. Użycie ich w trakcie walki było bardzo trudne, ponieważ należało je przetrzymać ręką, w celu uzyskania mocniejszego przylegania do ust i nosa.
Z chwila, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlanymi wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami.
W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu przeszło tysiąc żołnierzy rosyjskich. Gazy te o strasznej sile niszczenia spaliły również napotkaną po drodze roślinność. Na szczęście dla obrońców, z czasem trująca mgła zaczęła wytracać swój impet, przechodząc nad bagnami, rzeką i kanałami odwadniającymi. Mimo to i tak zginęłoby Rosjan o wiele więcej, gdyby nie zdecydowali się samowolnie uciec z pola walki. Oczywiście takie zachowanie nie służyło skutecznemu odparciu niemieckiego ataku. Dlatego tez nastąpiła zdecydowana reakcja dowódców, którzy szybko uporządkowali szyki obronne i zmusili żołnierzy do ponownego zajęcia stanowisk w okopach.
Zapewne współcześni historycy niechlubne zachowanie rosyjskich żołnierzy wytłumaczą demoralizacją wywołaną śmiertelnym działaniem gazu. Będzie to jednak tylko połowiczna prawda, gdyż faktycznie panika wybuchła z innego powodu. Stało się tak za sprawą czarnej zjawy, która krążyła w oparach gazu.
Tym widziadłem okazała się Czarna Dama.
To właśnie ona wybierała ofiary, a na następnie pozbawiała życia, dusząc za gardło. Stąd nie ma co się dziwić, że w relacjach z pola walki pojawiły się opisy trupów z szeroko rozwartymi oczami, wyrażającymi paniczny przestracha. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas doraźnego sądu polowego. Przesłuchiwani, właśnie tym tłumaczyli swoją dezercję z pola walki. Jeden z nich opisał owe tajemnicze widmo. Jego zdaniem było to monstrum przypominające wyglądem kobietę, o szerokości kilku metrów i długości około stu, które miało na sobie jakby czarną pelerynę. Oczywiście nikt z przełożonych nie dał temu wiary.
Zjawa ta objawiała się ponownie po siedemnastu dniach, pomagając wojskom niemieckim w ostatecznym wejściu do twierdzy.
Prawdopodobnie za sprawą Czarnej Damy, jeszcze dwukrotnie podczas drugiej wojny światowej pojawiły się w Twierdzy Osowiec niemieckie mundury, niosąc za każdym razem pożogę i śmierć.
Z czasem wszyscy zapomnieli o owej tajemniczej postaci. Dopiero w 1992 roku podczas realizowania reportażu przypomniano o tej legendzie. Powodem tego było zdjęcie wykonane przy śluzie, tuż obok schronu, zwanego przez znawców tematu - blokhauzem. Na nim według zamierzenia fotoreportera miała znajdować się dziennikarka, gdzieś w tle miał widnieć ów historyczny obiekt wojskowy. Stało się jednak inaczej, gdyż po wywołaniu zdjęcia okazało się, że jest na nim jeszcze ktoś inny. Tym kimś była Czarna Dama.
To odkrycie wyjaśnia wiele powojennych zagadek. Zapewne to z inspiracji Czarnej Damy w tajemniczy sposób zniknęła świątynia i setki innych carskich budowli. W niej także należy upatrywać sprawczynię nieszczęśliwych zdarzeń, które przytrafiły się osobom usiłującym spenetrować podziemne lochy Twierdzy Osowiec.
I właśnie za tą przyczyną szóstego sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. A trzeba wiedzieć, że w tym okresie maski przeciwgazowe były bardzo prymitywne, nieskuteczne. przykładowo, żołnierze rosyjscy posiadali na swoim wyposażeniu tylko specjalne paski muślinowe, wypełnione watą. Użycie ich w trakcie walki było bardzo trudne, ponieważ należało je przetrzymać ręką, w celu uzyskania mocniejszego przylegania do ust i nosa.
Z chwila, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlanymi wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami.
W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu przeszło tysiąc żołnierzy rosyjskich. Gazy te o strasznej sile niszczenia spaliły również napotkaną po drodze roślinność. Na szczęście dla obrońców, z czasem trująca mgła zaczęła wytracać swój impet, przechodząc nad bagnami, rzeką i kanałami odwadniającymi. Mimo to i tak zginęłoby Rosjan o wiele więcej, gdyby nie zdecydowali się samowolnie uciec z pola walki. Oczywiście takie zachowanie nie służyło skutecznemu odparciu niemieckiego ataku. Dlatego tez nastąpiła zdecydowana reakcja dowódców, którzy szybko uporządkowali szyki obronne i zmusili żołnierzy do ponownego zajęcia stanowisk w okopach.
Zapewne współcześni historycy niechlubne zachowanie rosyjskich żołnierzy wytłumaczą demoralizacją wywołaną śmiertelnym działaniem gazu. Będzie to jednak tylko połowiczna prawda, gdyż faktycznie panika wybuchła z innego powodu. Stało się tak za sprawą czarnej zjawy, która krążyła w oparach gazu.
Tym widziadłem okazała się Czarna Dama.
To właśnie ona wybierała ofiary, a na następnie pozbawiała życia, dusząc za gardło. Stąd nie ma co się dziwić, że w relacjach z pola walki pojawiły się opisy trupów z szeroko rozwartymi oczami, wyrażającymi paniczny przestracha. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas doraźnego sądu polowego. Przesłuchiwani, właśnie tym tłumaczyli swoją dezercję z pola walki. Jeden z nich opisał owe tajemnicze widmo. Jego zdaniem było to monstrum przypominające wyglądem kobietę, o szerokości kilku metrów i długości około stu, które miało na sobie jakby czarną pelerynę. Oczywiście nikt z przełożonych nie dał temu wiary.
Zjawa ta objawiała się ponownie po siedemnastu dniach, pomagając wojskom niemieckim w ostatecznym wejściu do twierdzy.
Prawdopodobnie za sprawą Czarnej Damy, jeszcze dwukrotnie podczas drugiej wojny światowej pojawiły się w Twierdzy Osowiec niemieckie mundury, niosąc za każdym razem pożogę i śmierć.
Z czasem wszyscy zapomnieli o owej tajemniczej postaci. Dopiero w 1992 roku podczas realizowania reportażu przypomniano o tej legendzie. Powodem tego było zdjęcie wykonane przy śluzie, tuż obok schronu, zwanego przez znawców tematu - blokhauzem. Na nim według zamierzenia fotoreportera miała znajdować się dziennikarka, gdzieś w tle miał widnieć ów historyczny obiekt wojskowy. Stało się jednak inaczej, gdyż po wywołaniu zdjęcia okazało się, że jest na nim jeszcze ktoś inny. Tym kimś była Czarna Dama.
To odkrycie wyjaśnia wiele powojennych zagadek. Zapewne to z inspiracji Czarnej Damy w tajemniczy sposób zniknęła świątynia i setki innych carskich budowli. W niej także należy upatrywać sprawczynię nieszczęśliwych zdarzeń, które przytrafiły się osobom usiłującym spenetrować podziemne lochy Twierdzy Osowiec.
Subskrybuj:
Posty (Atom)