piątek, 16 września 2011

Historia nadesłana przez Patrycję . Dziękuję .

Cześć mam na imię Patrycja . Zaufałam temu blogowi i przesłałam Idze na e - maila moją historię . Co prawda nie jest ona o duchach itp. ale są to najgorsze chwilę z mojego życia . Cudem żyje .

Moi rodzice byli na wycieczce z pracy , ja miałam 13 lat więc spokojnie mogłam zostać w domu sama . Oglądałam długo telewizję ale już tak mnie to znudziło , że weszłam na czaterię . Poznałam ciekawego kolesia , mieliśmy się spotkać o 00 : 25 . Ja się trochę wahałam , ale w końcu się zgodziłam . Wyszłam z domu i poszłam obok sklepu , bo tam mieliśmy się spotkać . Nie było go , a czekałam 10 minut , pomyślałam - no cóż najwyraźniej mnie wystawił . Już miałam wracać do domu , lecz ktoś mnie pociągnął i momentalnie znalazłam się w samochodzie . Byłam cała zapłakana , nie widziałam kompletnie nic przez nadmiar łez w oczach , słyszałam tylko męskie śmiechy . Jechaliśmy tak , ja błagałam aby mnie wypuścili lecz oni nadal tylko się śmiali . Pamiętam że jeden był taki przypakowany łysy , drugi strasznie chudy i wysoki , a trzeci był gruby i średniego wzrostu . W końcu wysiedliśmy z auta , wysiedliśmy na koło jakiegoś lasu , autostrada również była , lecz nie było na niej ani jednego samochodu . Ten facet gruby i średniego wzrostu zaczął mnie rozbierać , wyrywałam się lecz to nic nie dało , on był za silny . I tak stało się zgwałcił mnie . Gdy zaczął dobierać się do mnie ten przypakowany ,  to nadjechał jakiś samochód . Okazało się że to była policja , co za zbieg okoliczności . Wyrwałam się przypakowanemu . I pobiegłam do nich , zatrzymałam ich wóz . Bandyci zdążyli uciec . Ja opowiedziałam wszystko policji , lecz do dziś ich nie odnaleziono ...

piątek, 2 września 2011

Historia nadesłana przez Wilhema . Dziękuję .

To było upalne lato . Ja , Bartek - kolega z pracy , Basia - Koleżanka z pracy i Madzia - Koleżanka z pracy . Postanowiliśmy że weźmiemy urlop i pojedziemy nad jezioro do wuja Bartka . Mieliśmy wziąć namioty . Po niecałych 2 godzinach jazdy zaparkowaliśmy na dużym podwórzu i wysiedliśmy z samochodu . Na powitanie wybiegły nam trzy psy . - Misiek , Bola , Budrys , spokój ! - postawny mężczyzna z siwym wąsem stanął na progu - Skaranie boskie z tymi psami . Nie bójcie się - powiedział do nas - krzywdy wam nie zrobią . Po czym zaprosił nas do środka na obiad . Ciotka Lusia - ciotka Bartka przygotowała kartoflankę i pierogi z jagodami . Wszystko było wyśmienite . Po obiedzie poszliśmy nad jezioro rozbić namioty .
- Tutaj możemy się kąpać - Bartek pokazał nam niewielką plażę z małym pomościkiem , do którego przypięte były dwie łódki . Jak już wszystko było gotowe i namioty zostały rozbite , wskoczyliśmy w stroje kąpielowe i wskoczyliśmy do wody . Pluskaliśmy się , aż w końcu zauważyłem mała wysepkę , na której było pełno drzew , kęp i krzaków . Spytałem się Bartka czy tam popłyniemy , on rzekł że nie ponieważ są tam bagna , coś mnie ciągnęło do tej wyspy , więc postanowiłem sam tam popłynąć . Im bardziej się do niej zbliżałem tym większy czułem niepokój . Po kilku energicznych ruchach wiosłami znalazłem się po jej drugiej stronie . I  tu czekało mnie duże zaskoczenie . Na wąskim przesmyku nie było trzcin , a na brzegu zauważyłem niewielką plażę , na której leżała młoda kobieta . Bez zastanowienia skręciłem w kierunku wyspy i już po chwili przybiłem do brzegu . Z lekkim zdziwieniem zauważyłem , że poza moją łódką niczego więcej nie było . Więc w jaki sposób dostała się tu ta dziewczyna ? Wysiadłem z łódki i podszedłem do ślicznotki . Ona zmarszczyła brwi i z pogardą w głosie zapytała co ja tu robię , ja odpowiedziałem że przypłynąłem aby pooglądać wyspę . Zapytałem jak ma na imię odrzekła - Elwira a ty ?
- Will
- To skrót od jakiego imienia ?
- Wilhem 
- Śliczne imię
- A ty ?
- Elwira
Później siedzieliśmy koło siebie , aż w końcu zrobiło się ciemno i wróciłem do znajomych . Bartek zapytał czemu tak długo mnie nie było , ja powiedziałem mu że uderzyłem głową w jakieś drzewo , przewróciłem się i obudziłem się dopiero przed chwilą . Łyknął to , jakoś nie chciałem mówić mu o Elwirze . Zrobiliśmy grilla , posiedzieliśmy jeszcze trochę i poszliśmy spać . Rano Basia zaproponowała że pujdziemy do sklepu i kupimy coś dla wuja i ciotki Bartka , za gościnę . Ja powiedziałem że chcę łowić dzisiaj ryby , choć tak naprawdę chciałem zaś spotkać się z Elwirą . Dałem Basi 20 zł i wsiadłem do łódki . Na wyspę przypłynąłem bardzo szybko . Znów Elwira leżała na tym samym miejscu , jakby się wcale z niego nie ruszała . Gdy mnie zobaczyła rzekła .  - Dobrze że jesteś - po czym uśmiechnęła się .Usiadłem obok niej , chciałem ją pocałować , gdy dotknąłem jej ust przeszedł mnie prąd , były one lodowate . Lecz Elwira i tak poróżniła nas ręką i powiedziała że mam przyjść o 0 : 00 . Co prawda nie chciałem tak długo czekać , ale zgodziłem się . O 20 wypłynąłem z wyspy . Madzia , przybiegła do mnie od razu i powiedziała żebym przyszedł na kolację do wuja i ciotki Bartka . Przebrałem się i poszliśmy razem . Kiedy zasiedliśmy do stołu wuj Bartka zapytał jak nam się podoba . Basia odrzekła - Bardzo tu fajnie , a Wilowi to chyba najbardziej się wyspa podoba , jak tam rano popłynął to wrócił dopiero przed kolacją  .
- Był pan na wyspie ? - gospodarz spojrzał na mnie badawczo .
- Byłem - poczułem że się czerwienie .
- Spotkał pan tam kogoś ?...
- Przestań , stary - fuknęła nagle pani Lusia . - Bajdy pleciesz . 
- Jakie bajdy ? Dopytywaliśmy się .
- Aaa - westchnął Bartek i klepnął się w czoło . - O tej rusałce świeteziance , czy co tam jest ...
- Niech pan opowie - prosiliśmy .
Nie dał się długo prosić . Polał jeszcze jedną kolejkę , zwilżył gardło i zaczął opowiadać .
- Dawno temu cały ten półwysep należał do rodziny von Tausen . Mieli olbrzymi majątek , a tutaj stał duży pałac . Pod koniec osiemnastego wieku przyszedł na świat długo oczekiwany dziedzic Wilhem . Chłopak był rozpuszczony jak dziadowski bicz . Któregoś dnia podczas przejażdżki spotkał dziewczynę . Ponoć była przepiękna . Chłopak zakochał się w niej bez pamięci , ale jak to bywa z nowymi zabawkami szybko się nią znudził . Wtedy mówiło się  , że dziewczyna wpadła w kłopoty . Poszła do dworu ale ją przepędzili . Odchodząc , rzuciła klątwę  na całą rodzinę , a potem wskoczyła do jeziora i tyle ją tu widzieli . 
- No i co ? - dziewczyny słuchały z wypiekami na twarzy , a mnie robiło się na przemian zimno i gorąco . 
- Ano nic - westchnął wuj . 
- Wilhem niedługo potem spadł z konia i skręcił kark . Ród na nim się zakończył , majątek po nim podupadł , aż w końcu pałac się posypał , a cała rodzina von Tausen poumierała w dziwnych okolicznościach .
- I jeszcze jedna historia , która zdarzyła się dokładnie rok temu . Bracia Michał i Olek przyjechali nad to jezioro i właśnie chcieli popłynąć na wyspę . Olek wysiadł z łódki , poszedł na wyspę , a natomiast Michał był od niej oddalony . I zobaczył jak rusałka która jest przepiękna go topi , i Michał odpłynął na brzeg poszedł do jakiś ludzi prosić o pomoc , lecz oni wcale nie chcieli mu pomóc . Michał 2 miesiące po tym wydarzeniu zmarł .  Wilhem ucieszył się że to nie on został utopiony przez rusałkę Elwirę ...